Grandaddy to jeden z moich ulubionych zespołów przelomu wieków. Po ich ostatniej(przez ostatnią mam na myśli konczącą dzialalność zespołu) płycie w 2006, Jason(siła stwórcza Grandadda) wydał album "Yours Trully, The Commuter", który niestety mnie nie zachwycił, a dzisiaj ukazuje się „Music Meant To Accompany The Art Of Ron Cameron”.
Co to?
Jak sam muzyk to określił, jest to album „śmieci” i niedokończonych pomysłów, których najzwyczajniej chciał sie pozbyć. Coś by wyczyścić dysk twardy komputera. Nie brzmi zbyt zachęcająco, prawda?
Całkiem miłe grzebanie w odpadkach
Mamy więc dwanaście niechcianych utworów Jasona Lytle’a na krążku. I wiecie co? Jest dobrze. (Jeśli coś się zmnieni w ciągu następnych dni, zobaczycie wielki czerwony UPDATE na głównym blogu Dadanius). Ale na razie jest ok. Na płycie są specyficzne grandaddowskie (a raczej lytlesowskie) harmonie, wrażliwość i szczerość, a spokój i luz są wyczuwalne od pierwszych taktów. Tak w skrócie: mamy trzy utwory z wspólnym tematem, duzo elektroniki(tej „efektowej”), proste akustyczne akordy, trochę fortepianu i trochę tekstu. Nikt tu w eksperymenty się nie bawi, ani nie dąży do zrewolucjonizowania współczesnego świata muzyki. Trzeba się pogodzić, że nie ma jakieś wielkiej nadziei na stylistyczną woltę Jasona w przyszłości, ale mi brakowało takiej płyty i na pewno nadchodząca biała śmierć będzie ciut milsza w tym roku.
DO POSŁUCHANIA:
Na pewno: 03 – Liquid Hyper Tweeker Energy Drinks
Dla wytrwałych: 07 – I Love CA (Intersection Vendor Ending)
Dla wytrwałych: 07 – I Love CA (Intersection Vendor Ending)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz