Z Antonym:
Zakochaliśmy się kiedyś w jednej piosence tego zespołu. Tak więc znów retro disco uderza! Tym razem pod nazwą Blue Songs.
Od razu do konkretów
Hercules kontynuuje swa podróż w elektryczny świat złotej ery disco, oczywiście dodając to i owo z współczesnej muzyki. Nie jest ta płyta tak udana jak poprzednia – to z pewnością. Mamy dość zgrabny początek (pierwsze trzy kawałki), potem zwolnienie w środku (z genialnym "Blue Song") i znów przyspieszenie na koniec (w wyróżniającym się „Visitorem”). Natomiast zamykający kawałek to taki smęt, z dość pretensjonalnym tekstem o wojnie w Afganistanie, społecznych konfliktach w Afryce i Europie i o zwycięstwie muzyki. Szkoda, że akurat w takim momencie, muzyka poległa na płycie. Mamy więc mały humorystyczny akcent na koniec.
Piosenka nr 6 "Blue Song"
Co za numer nam państwo zaproponowali! Jego delikatna struktura i lekkość przenoszą nas w błogi stan, gdzieś na tropikalną łąkę, gdzie falujemy w rytmie melodyjnego fletu. Cudo! Gdyby na więcej takich prób odważyli się muzycy, to z pewnością longplej ten stałby się jednym z wydarzeń roku.
DO POSŁUCHANIA:
Na pewno: 06 - Blue Song
Dla wytrwałych: 01 - Painted Eyes
A na singiel wybrali "My House" (czemu?!):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz