poniedziałek, 21 lutego 2011

Radiohead "The King Of Limbs"








Dzień wcześniej
Jak grom z jasnego nieba pojawiła się w poniedziałek (14-tego) rano wiadomość, że Radiohead wydaje płytę 19 lutego. Czyż nie był to najlepszy nius od długiego czasu dla fana muzyki? Potem internet oszalał w piątek, gdy okazało się, że „The King Of Limbs” już jest – dzień wcześniej. I to za niecałe 35 złp! I na tym dobre wiadomości się skończyły. 

O Dzizus!
Nie jest dobrze. „Bloom” to najsłabszy opener w historii zespołu. Przypadkowa melodia wokalu tragicznie zwiastuje największy spadek formy w historii zespołu. A jak jakaś brytyjska gazeta napisała – Radiohead to zespół niezawodzący w swojej niesamowitości... Nie tym razem.

Dalej nie jest lepiej
Potem mamy jeszcze tylko siedem kawałków, a całość zamyka się w czterdziestu minutach. Nie za wiele a i tak się nuży. Ciekawiej robi się na dwóch wolnych piosenkach: „Codex” i „Give Up The Ghost”. A zamykający album „Separator” dobitnie przypomina, że ta płyta to nieporozumienie. Że nie powinna się ukazać jako pełnoprawny album, tylko jako bonusowy krążek, albo przerośnięta epka. 

I serce nam krwawi...
Ale nie możemy napisać z zadowoleniem, że Thom Yorke i Co. trzymają cały czas wielką formę. Jako wielcy fani Radiohead musimy przestać słuchać tej płyty po raz kolejny, oszukując się, że może tym razem nas chwyci i oczaruje. Już za późno. Oto po raz pierwszy Radiohead wydało przeciętny (jak na Radiohead to bardzo słaby) album. Musimy czekać kolejne lata i rozglądać się za czymś innym w tym roku, który nagle stał się muzycznie uboższy. 

  
DO POSŁUCHANIA:

Na pewno:  07 - Give Up The Ghost

















Dla wytrwałych: 06 - Codex



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz